Dlaczego przegapiłam media społecznościowe?
Znów odsyłam klientów z niczym. Listy oczekujących są przepełnione. Zdesperowany ojciec, chce mnie nawet przekupić, żebym stworzyła dodatkowe miejsce dla jego córki, ale to po prostu niemożliwe. Wstawiam tyle terminów ile się da, a ludzi ciągle przybywa. Wiem, że czas na decyzję, żeby zmienić lokal i stół warsztatowy na większy. Wprawdzie w radiu słyszę o kryzysie, ale co mają islandzkie banki do warsztatów kreatywnych? Jest 2010 rok, moja firma przeżywa kryzys dużej ilości zleceń.
Kursy walut z dnia na dzień szybują w górę, a z nimi ceny moich produktów. Klienci patrzą na mnie jakbym ich okradała. Z dnia na dzień piękny nowy lokal z dużą salą warsztatową zaczyna pustoszeć. Zamiotłam czystą podłogę, idę do samochodu i z niedowierzaniem oglądam bok przejechany gwoździem. Gwoździem do trumny?
Uruchamiam komputer, próbuję zalogować się do sklepu internetowego, żeby sprawdzić zamówienia do wysłania. Pusto. Dziwne znaki. Dzwonię do informatyka. Włamanie. Moja ostatnia deska ratunku, sklep, który przynosił kilka tysięcy dodatkowego dochodu przestał istnieć w jeden dzień. Chociaż siedzę całą noc i szybko reaguję, klienci tracą zaufanie. Nigdy już nie wracają z taką ilością zamówień.
Czy to oznacza, że ostatnich 5 lat pracy było na darmo? Czuję się bezradna i nie wiem co robić. Moje koleżanki zasypują mnie radami, tyle, że żadna z nich nie ponosi mojej odpowiedzialności. Wiem już, że czas na nowy plan. Długofalowy. Taki, który postawi na różnorodność informacji o mojej działalności, wypchnie mnie z małej dzielnicy na całą Polskę i uniezależni od kryzysu. Plan na kolejne 5 lat.
Marzę o uczeniu ludzi w przestrzeni internetowej. Tyle, że nic o tym nie wiem. Mój pierwszy krok to roczna szkoła storytellingu Moniki Górskiej. 12 miesięcy poświęconych słowu, kiedy moja firma legła w gruzach. Nie żałuję każdej minuty. Dzięki Monice Górskiej wyszłam z szafy i nauczyłam się komunikować swoje wartości. Ta komunikacja pracuje na mnie do dzisiaj, słowa są dla mnie jak klocki lego, uwielbiam je składać w większy sens.
Po 12 miesiącach ciężkiej pracy sięgnęłam po media społecznościowe, które nigdy nie były mi potrzebne. Rzuciłam się w wir kursów o aspektach technicznych i marketingowych. Marta Idczak rozkochała mnie w strategii planowania treści na mediach. Kolejne kursy, kolejne certyfikaty i pierwsze nieśmiałe próby sprzedaży moich warsztatów online.
Dziś mój plan pięcioletni uważam za zakończony. Wyszłam z szafy i zostałam w przestrzeni online na stałe. Kamera to mój przyjaciel, a mikrofony to nowe dziwne hobby. Pomagam rękodzielniczkom i kreatywnym kobietom znaleźć inspiracje. A potem o nich opowiedzieć w przestrzeni mediów społecznościowych. Właśnie doświadczam pilotażowego kursu o tym, jak stworzyć idealne portfolio. Ponad 100 kobiet zaufało mojemu doświadczeniu, a ja czerpię ze wsparcia tak kreatywnej grupy. Znów słyszę o kryzysie. Tylko teraz wiem, że dotyczy również mnie i akceptuję go jako część naszego życia. Robię swoje. Czas na kolejny pięcioletni plan.